W
swojej najnowszej powieści Dennis Lehane - twórca genialnej „Rzeki tajemnic” (recenzja) oraz niewiele gorszych „Gdzie jesteś, Amando?” (recenzja) i „Wyspy skazańców” - zaskakuje
już na wstępie, czyniąc protagonistką kobietę o imieniu Rachel. Po książkę jednego z moich ulubionych (żyjących) pisarzy sięgąłem z dużą dozą zaufania, nie zagłębiając się ani trochę w okładkowe opisy...
Rachel
Childs to dziennikarka prasowa i reporterka telewizyjna, której „nadaktywna,
superświadoma, hiperkompetentna” matka – znana pisarka - odmówiła „jednego z
najbardziej podstawowych praw – prawa do poznania ojca”. Wychowywana od zawsze przez jednego rodzica, o drugim nie mogła
nawet wspominać. Rachel ma jednak obsesję na punkcie znalezienia rodziciela, a pytanie:
„Kim był mój nieobecny ojciec?” nie daje jej spokoju. By uzyskać wyczekiwaną
odpowiedź, musi zagłębić się w przeszłość, w tym w życiorys swojej matki przed
jej narodzinami. Jedno jest pewne – toksyczność i dyktatura matki, przez którą
Rachel odczuwała męczącą, wewnętrzną pustkę, bo ta nigdy nie ujawniła jej
tożsamości ojca, oraz sama jego nieobecność odciskają na bohaterce wyraźne
piętno.
![]() |
Dennis Lehane |
W
międzyczasie protagonistka realizuje się też zawodowo, sprawnie pokonując
kolejne szczeble kariery. Jednak nie ulega wątpliwości, iż potrzebuje
mężczyzny w swoim dorosłym życiu. Wychodzi więc za producenta ze stacji
telewizyjnej. Przez cały czas Rachel, na pozór silna i inteligentna, potrafi w
jakiś sposób sprostać oczekiwaniom normalnego świata aż do momentu przygotowywania pewnego reportażu, który niszczy jej cienką, emocjonalną
powłokę. Poddana atakom paniki, spotęgowanym przez
okropności, jakie widzi na miejscu, doznaje załamania na wszystkich odcinkach
swego życia: kariera drastycznie wyhamowuje, a zawarte z rozsądku małżeństwo
rozpada się wkrótce potem. Rachel obiera kurs ku autodestrukcji, wycofując się
ze świata, cierpiąc przy tym na agorafobię. Ani myśli o wychodzeniu z domu.
Życie
Rachel odmienia się, gdy spotyka Briana, z którym – co ciekawe – miała
styczność wiele lat wcześniej, podczas poszukiwań swojego ojca. Mężczyzna
okazuje się kompletnym zaprzeczeniem jej byłego męża: cierpliwy i opiekuńczy, niezrażony
niechęcią żony do opuszczenia mieszkania; stopniowo pomaga jej wstać z kolan.
Szczęście trwa, jednak do czasu. Pewnego dnia Rachel odkrywa, że Brian nie jest
tym, za kogo się podaje; odnajduje drogę do spisku, który graniczy z
szaleństwem, a jej rosnąca w siłę podejrzliwość i niepokój budzi stare, sztywne
wzorce nieufności, które wypływają ponownie na wierzch, domagając się
odpowiedzi. Profil Rachel,
prześladowanej przez swoje wewnętrzne demony, ulegającej samoizolacji, bardzo
dobrze sprawdza się w tej książce, zaś pytania odnoszące się do jej postaci nie
dotyczą rozważań na temat tego, czy uda jej się uciec od przeszłości, tylko
dokąd zmierza?
Lehane
dzieli powieść na trzy części, z których pierwsza okazuje się być opowieścią o
dzieciństwie Rachel, jej dojrzewaniu, rozwoju kariery
dziennikarsko-telewizyjnej, pierwszym małżeństwie i o specyficznych oraz
istotnych dla dalszej historii relacjach z matką. Pisarz początkowo wszystkie
siły przerzuca na poszukiwania ojca Rachel, bo to zarówno centralny punkt jej
życia, jak i wczesnego etapu książki.
Pierwsza
część – dla mnie zdecydowanie najlepsza(!), bo bardzo dobrze opowiedziana - uzależnia
jak komplementy od pięknej kobiety. Doskonale sprawdziłaby się samodzielnie, np.
jako opowiadanie. Lehane wypada niezwykle dojrzale w pisaniu o człowieku,
niekoniecznie o makabrach. Bostończyk udowadnia, jak dobrze zna ludzki umysł;
bezbłędnie portretując różnorakie osobowości swych postaci, tworząc jakby od
niechcenia niebanalne, a zarazem wiarygodne i błyskotliwe dialogi. Pierwsza
część to też wyraz głębokiego zrozumienia twórcy dla wpływu wczesnych
doświadczeń i tego, jak determinują one dalsze losy człowieka. Fascynująca,
wciągająca i – co ważne - przekonująca historia tak bardzo zależna od ludzi - kolejny
dowód na to, że do utrzymania uwagi czytelnika zbędne są zbrodnie bądź
efektowne rozwiązania. Miałem nadzieję, że cała powieść potoczy się w podobny sposób,
gwarantując intensywność i napięcie dzięki talentom narracyjno-obserwacyjnym
pisarza. Niestety, dalej jest mistyfikacja, która w zamyśle miała olśnić, a jedyne,
co robi, to skutecznie zaciera świetne wrażenia po części pierwszej.
Druga
część przedstawia Rachel-trzydziestolatkę – kawałek wciąż pozornie udanego
małżeństwa oraz jeszcze niezachwianej kariery. Potem dochodzi do załamania w
życiu protagonistki: wycofanie, izolacja, ataki paniki. Dalej Rachel spotyka gotowego
pomóc jej w problemach Briana. I w tym momencie narracja Lehane'a,
przesiąknięta uprzednio introspekcjami Rachel, wyraźnie zaczyna ulegać korozji
– dzieje się niewiele, może poza życiem wewnętrznym samej protagonistki. Narastającą
podejrzliwość Rachel co do swojego drugiego męża poprzedza szczęśliwe małżeństwo:
czytelnik otrzymuje love story, a kobieta poczucie bezpieczeństwa i pożądaną
sielankę. Druga część to też największe tąpnięcie całej powieści, czyli moment,
gdy Rachel wpada na trop tajemnic męża, których rozwikłanie zmieni wszystko. Jeszcze
w drugiej części powieść zaczyna przeradzać
się w thriller z serią zwrotów akcji i niespodzianek fabularnych, ujawniając
faktycznych oszustów. Sytuacja ostatniej, trzeciej, części – którą
nieprzypadkowo zatytułowano „Rachel wraca do świata” - wymusza na bohaterce
zdecydowaną reakcję i działanie, mimo wszystkich jej wewnętrznych barier, aby
znów chwycić za kierownicę i pokierować swoim życiem (choć do owego świata
powraca już pod koniec części drugiej). W finalnej odsłonie kobieta musi uporać
się z tym, co „przygotował” dla niej Brian.
„Pokochać
noc” (oryginalnie:
„Since we fell”) czerpie swój tytuł z piosenki o desperackiej miłosnej
zależności. Ballada ta, czyli “Since I Fell For You”, ma nie tylko znaczenie
dla związku Rachel i Briana, ale stanowi też klucz do obioru powieści. Bo mowa
o utworze dotyczącym utraty; lamencie kogoś uwięzionego w uzależnieniu od
bezdusznego kochanka, który prędzej czy później go zniszczy.
-Ludzie, którzy się kochają, nie niszczą sobie życia – odparła.
…
-Oczywiście, że to robią. Taka jest miłość – tam, gdzie był jeden człowiek, teraz jest para, a to o wiele mniej wygodne, mniej uporządkowane, mniej bezpieczne.
Lehane
stworzył tę historię dla samego jej zekranizowania, a nie literackiej uczty,
która obroniłaby się sama. Jakby pisząc „Pokochać noc”, myślał już o filmowym
hicie, a nie o artystycznym spełnieniu. Bo im dalej z treścią, tym bardziej
schlebia masowemu odbiorcy; starając się pisać skrupulatnie, nie unika dłużyzn,
a jego słynny agregat narracyjny wyraźnie zacina się w paru miejscach; ucieka
się przy tym do mało wyrazistych i kreatywnych sztuczek, efektów wizualnych,
zbiegów okoliczności, a przede wszystkim kompletnie zapomina(!) o dramacie
psychologicznym i moralnej dwuznaczności, które osiągały swoje szczyty w jego
wcześniejszych, najbardziej uznanych powieściach, tak jak wspaniała „Rzeka
tajemnic”, uzyskująca wyżyny napięcia i tragizmu, o których ten nastawiony na
byle jaką akcję thriller może jedynie pomarzyć.
Ostatecznie
powieść generuje ambiwalentne uczucia, serwując zarazem poczucie niedosytu.
Zaczyna się bardzo obiecująco, co rozbudza apetyt na niesztampową historię,
prowadzącą do czegoś większego niż ostateczne sceny rodem z przeciętnego filmu
akcji. Krótko mówiąc, im dalej z treścią, tym słabiej. Nawet dialogi z każdym
kolejnym rozdziałem wydawały się tracić swój początkowy magnetyzm. Przede
wszystkim chciałoby się zapytać: „Gdzie te emocje, Dennis? Gdzie łzy i wypieki
na twarzy?”. Uprzedzam - książka nie ma nic wspólnego z okładkowymi
zapowiedziami, tak samo zresztą jak przekład tytułu. Powieść ta z pewnością nie
przybliży Bostończyka do tytułu jednego z najlepszych pisarzy swojego
pokolenia. Rozczaruje fanów jego twórczości, natomiast spodoba się pożeraczom
współczesnych bestsellerowych thrillerów. Mimo że „Pokochać noc” znamionuje dość przeciętną formę pisarza, to i tak potrafi zaintrygować, głównie za sprawą
części pierwszej. Inne mocne punkty dzieła to niejednoznaczne, precyzyjnie
nakreślone postacie, na czele z Rachel (postacią wyrazistą i skrupulatnie
przygotowaną, pasującą zarówno do love story, jak i powieści psychologicznej; jedynym
elementem spajającym wszystkie kawałki) – którą bardzo polubiłem - oraz udane
twisty. Nie ma pędzącej akcji, są za to tajemnice związane z ojcem Rachel oraz
te największe, dotyczące jej męża, Briana.
„Pokochać
noc” to pierwsza powieść Dennisa Lehane’a napisana z kobiecego punktu widzenia;
niepodobna do niczego, co stworzył wcześniej. Z jednej strony mowa tu o poszukiwaniu
tożsamości i przynależności żeńskiej protagonistki, a z drugiej, mamy do
czynienia z thrillerem psychologicznym. A jakby tego było mało, otrzymujemy
nieco pokrętną, opowiedzianą bez szczególnego pośpiechu, podszytą rosnącym
napięciem i podejrzeniem historię miłosną. W „Pokochać noc” chodzi nie tylko o
to, co uczucia robią z człowiekiem i ile w imię miłości można znieść i wybaczyć,
ale przede wszystkim o kontrast między wewnętrznym wyobrażeniem o nas samych a
zewnętrznym zbiorem cech, z którego korzystamy – tak jak Rachel - by zmierzyć
się z otaczającym światem, bo wszak „nie dostajemy tego, co chcemy, tylko to, z
czym potrafimy sobie poradzić”.
Ocena: 6/10
Dennis
Lehane, Pokochać noc (Since We Fell); Przeł. Maciejka Mazan. Warszawa: Prószyński i S-ka, 2018.
http://muskegontribune.com/ahfest-bringing-dennis-lehane-to-muskegon/
Bardzo wartościowa recenzja! Przeczytałam ją jednym tchem, niczym fascynujące opowiadanie! Rzetelna ocena i wskazanie na mocne i słabsze strony tej pozycji spowodowały, że mnie ona... zaintrygowała! Lubię nieoczywiste rzeczy.
OdpowiedzUsuńRecenzja rzeczywiście wartościowa, aż dziwne, że ma dość niską ocenę...
OdpowiedzUsuńCałkiem niezła recenzja. Dobrze się czyta; prawdopodobnie lepiej niż samą powieść ;) Pzdr. PPP.pl
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBrzmi trochę rzeczywiście jak materiał z góry szykowany na bestseller, a to rzadko prowadzi do dobrej literatury.
OdpowiedzUsuńPożeracz
Lektura niestety nie w moim stylu, ale recenzja świetnie napisana ;)
OdpowiedzUsuń