David Grann - amerykański dziennikarz -
znalazł świetny temat, i równie świetnie go opracował! W swoim reportażu
pochyla się nad sprawą morderstw mających miejsce wewnątrz wspólnoty indiańskiego
plemienia Osagów sprzed niemal 100 lat. By otrzymać ten przerażający i
pasjonujący zarazem materiał, Grann latami analizował tysiące danych: zeznania
naocznych świadków, dokumenty FBI, testamenty, raporty z autopsji, fotografie
policyjne oraz wiele innych.
Osagowie, mimo że niezwykle bogaci,
dzięki odkryciu roponośnych terenów w zamieszkiwanym przez nich rezerwacie,
wcale nie mieli łatwego życia, i to z wielu powodów. Jednym z tematów dzieła Granna
jest właśnie wyjaśnienie owego paradoksu: zamożności i jednoczesnego nieszczęścia,
bo trzeba zaznaczyć, iż „dla niektórych Osagów […] ropa była zarówno
błogosławieństwem, jak i przekleństwem”. Nie może też dziwić fakt, iż „coraz
większej liczbie białych Amerykanów nie w smak było bogactwo Indian –
wzburzenie podsycała prasa. Dziennikarze pisali artykuły – często mocno
podkoloryzowane – o Osagach […]”. Nietrudno przewidzieć, iż „taka fortuna
przyciągała typów spod ciemnej gwiazdy z całego kraju”, zaś hrabstwo Osage było
wówczas jednym z najmocniej „pogrążonych w chaosie i anarchii” terenów w USA.
![]() |
Wg dziennikarzy na 1 Osaga przypadało 11 aut, podczas gdy na 11 Amerykanów przypadało 1 |
„Pierwsze oznaki mroku” tej
przerażającej i bestialskiej historii zaczęły się w momencie zaginięcia
niejakiej Anny Brown w rezerwacie Osagów w północno-wschodniej Oklahomie w maju
1921 r. Kobieta pochodziła z Gray Horse, czyli z jednej ze starszych osad na
terenie rezerwatu, miała 34 lata. Jej poszukiwania w miarę szybko przynoszą
rezultat, choć z pewnością nie taki, jakiego wszyscy by oczekiwali. Niedługo
potem ginie kolejny Indianin – Charles Whitehorn. Dziennikarz właśnie ten punkt
obiera za początek swego reportażu.
Próby wyjaśnienia dwóch morderstw
przeciągają się, frustrując najbliższych ofiar, co doprowadza w końcu do
zatrudnienia prywatnych detektywów. Fałszywe tropy, zacieranie śladów,
rozsiewane plotki co do możliwego przebiegu wydarzeń, podsłuchy zakładane podejrzanym
oraz wyznaczane nagrody, m.in. przez rodziny i państwo – tak wyglądał
początkowy (i niezwykle nieudolny) etap śledztwa. Przybywało ofiar
niewyjaśnionych wydarzeń - ofiarami padali już nie tylko Indianie z plemienia
Osagów, ale też biali Amerykanie, interweniujący w sprawie mieszkańców
rezerwatu - które zaczęto nazywać „terrorem
w hrabstwie Osage”. Prasa, w tym ta o zasięgu krajowym, prześcigała się w
tytułach nagłówków; pisano o „klątwie” wiszącej nad Osagami.
![]() |
Anna z siostrami: Minnie (po lewej) i Mollie |
Z jednej strony „przeważała teoria, że
zabójca pochodził spoza rezerwatu”, ale i tak o wiele „bardziej wytrącała z
równowagi teoria głosząca, że zabójca jest wilkiem w owczej skórze i żyje
pośród mieszkańców hrabstwa”. Choć nieudolność ówczesnych służb była ewidentna,
istnieją dla nich przesłanki usprawiedliwiające. Sprawa toczyła się w chwili,
gdy dopiero co pojawiła się daktyloskopia, która potem zrewolucjonizuje świat
kryminalistyki. Dotąd odbywały się choćby siermiężnie – niczym z klasycznego
horroru – autopsje. David Grann zwraca też uwagę na inną, kluczową rzecz: w
owych czasach „granica między stróżami prawa i bandytami była płynna”, zaś
„stróże prawa nie mieli pojęcia o badaniach kryminalistycznych”.
![]() |
Tom White |
Drugi etap sprawy morderstw Osagów ma
miejsce, gdy pełniący obowiązki dyrektora biura śledczego, J. Edgar Hoover (wielki
zwolennik naukowych metod śledczych), wysyła do hrabstwa Osage swojego doświadczonego
agenta, Toma White’a (który w publikacji staje się jednym z wiodących graczy
tej kryminalnej sceny) - by wreszcie uporał się ze śledztwem. White,
wcześniejszy detektyw kolejowy oraz Texas Ranger, zostaje szefem oddziału w
Oklahoma City i kompletuje zespół odpowiednich ludzi do zbadania tej nurtującej
wszystkich zagadki.
"Czas krwawego księżyca…" to jednocześnie
reportaż o boomie naftowym na tych roponośnych ziemiach oraz o „przemianie
surowych prerii w raj każdego handlowca”. Grann przytacza choćby odbywające się
cykliczne aukcje działek, o które wręcz bili się naftowi potentaci – w grę
wchodziły miliony dolarów. Oprócz tego, to reportaż o dyskryminacji.
Dyskryminacja polegała na tym, że „wielu
Osagów nie mogło trwonić pieniędzy na przyjemności z powodu narzuconych przez
władze opiekunów finansowych” w postaci białych Amerykanów, którzy wraz z
agentami federalnymi podchodzili często do Osagów z jawną pogardą i
uprzedzeniem - czyniąc z Indian osoby częściowo ubezwłasnowolnione,
„pół-obywateli”. Fakt przyznawania Osagom opiekunów i administratorów ich
majątków prowadził do moralnego zepsucia, stanowiąc doskonałą sposobność do
manipulacji, łapówek, oszustw, a wręcz jawnego okradania Indian. Ich straty
szły w miliony dolarów.
![]() |
Odkrycie złoża ropy na terytorium Osagów |
Mieszkańcy roponośnych terenów ciągle
mieli pod górkę z rządem USA - pomijając kwestię zgonów na terenie rezerwatu -
władze federalne koniecznie chciały „Indian Osagów przemienić w prawdziwych
obywateli” i porządnych farmerów zarazem, co zmierzało do prób dysponowania
owymi cennymi gospodarczo terenami.
David Grann, lubujący się w szczególe,
używa niezwykle obrazowego języka, ponadto zgrabnie implementuje do swego
reportażu autentyczne cytaty i opisy. Podoba mi się sposób, w jaki pisze:
rzeczowo, ale bez zbędnej sztywności; skrupulatnie, ale bez poczucia
nadliczbowych słów. Całość czyta się niezwykle płynnie. Autor pozwala nam
przenieść się do analizowanych czasów, jest niewidzialny, pozwala kompletnie o
sobie zapomnieć, ujawniając się jedynie wtedy, gdy wymaga tego śledztwo
(dopiero pod koniec sam zajmuje się niedokończonymi zagadkami z okresu
mordowania Osagów, a także przytacza swoje spotkania i rozmowy z potomkami
bohaterów tamtych okrutnych wydarzeń). A przy tym nie ocenia i nie komentuje.
Grann w "Czasie krwawego księżyca…"
ukazuje wielką tragedię ludzką, w tym mnóstwo pomniejszych tragedii rodzinnych
(poczynając od rodziny Anny); to reportaż o chciwych i cynicznych wilkach w
owczej skórze, bo ci, którzy mieli nieść dobro, dawać ostoję, przynosili śmierć
i zagładę. Dziennikarz uwypukla, jak możliwość znaczącego wzbogacenia się i
polepszenia swego statusu materialnego budzi w ludziach demony. Osagowie w
latach 20. ubiegłego wieku z powodu swojego niebotycznego bogactwa byli dla
białych Amerykanów, pomijając już samo lekceważenie i dyskryminację ze względu na pochodzenie i
kolor skóry, dosłownie chodzącymi workami z pieniędzmi. Sprawa, którą bada
dziennikarz jest bardziej atrakcyjna niż
niejedna powieść kryminalna: mnóstwo tajemnic, zwrotów akcji, hipotez i plotek.
Osagowie, niemal wiek temu, mnóstwo wycierpieli. Cierpią też ich potomkowie,
często żyjąc w niewiedzy, kto był zabójcą ich przodków, bez żadnego
zadośćuczynienia za okropności, które spotkały ich rody.
David Grann nie tylko obiektywnie i
rzetelnie odświeża szokujące śledztwa sprzed niemal stu lat; dziennikarz
prowadzi także własne dochodzenie, rzucając nowe światło na kwestię Osagów. Z
pewnością mowa o „wielopiętrowej intrydze”, w której roiło się od podwójnych, a
nawet potrójnych agentów. Czy morderstwa Osagów były rezultatem spisku
kierowanego przez tylko jednego człowieka? Naprawdę warto się przekonać! Ta
świetnie udokumentowana (50 stron przypisów, źródeł, bibliografii etc.), okraszona wieloma fotografiami publikacja non-fiction - swoiste studium zła - to nie tylko gratka dla
miłośnika reportażu. Może po nią śmiało sięgnąć zarówno fan kryminałów, intryg,
spisków, jak i człowiek zainteresowany historią USA oraz lubujący się w
literaturze północnoamerykańskiej.
Recenzja
pierwotnie opublikowana na portalu
Grabarz Polski
David
Grann, Czas krwawego księżyca. Zabójstwa Indian Osagów i narodziny FBI (Killers of the Flower Moon. The
Osage Murders and the Birth of the FBI); Przeł. Piotr
Grzegorzewski. Warszawa: Wydawnictwo W.A.B., 2018.
Żródła fotografii:
https://www.atlasobscura.com/articles/osage-murders-photos-killers-of-flower-moon
https://www.history.com/news/the-fbis-first-big-case-the-osage-murders
Doskonałą książka. Czytaliśmy oboje
OdpowiedzUsuńNie czytałam, nie znałam, ale zapisuję do przeczytania i nadrobienia, bo to jak najbardziej w moim temacie :) PS świetny tytuł bloga, "magia celulozy" - oryginalne i trafne określenie :)
OdpowiedzUsuńTeż czytałam i polecam
OdpowiedzUsuńDziękuję za zwrócenie mojej uwagi na tytuł, już go wciągnęłam na listę do przeczytania, chętnie zagłębię się w tematykę. :)
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa kto stoi za morderstwami czy grupa osób, czy jeden seryjny morderca. Książka wydaje się bardzo ciekawa.
OdpowiedzUsuńŚwietne opracowanie, bardzo mnie zachęciło.
OdpowiedzUsuńBardzo fajna i świeża recenzja! :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam reportaże, także zapisuję na liście i zaczynam poszukiwania tej książki!
OdpowiedzUsuńTo musi być znakomita pozycja. Dzięki za reckę
OdpowiedzUsuńz chęcią bym przeczytała tą książkę
OdpowiedzUsuńksiążka zapowiada się interesująco, chętnie po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńNiby nihil novi sub sole, ale ludzka podłość i przebiegłość nie przestają mnie zadziwiać
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja! Zgadzam się, że Droga białego człowieka to poruszająca książka, która rzuca nowe światło na mało znane aspekty historii. David Grann w mistrzowski sposób łączy narrację historyczną z głębokim śledztwem, które odsłania złożoność i brutalność czasów kolonialnych. Opisane przez niego wydarzenia są zarówno fascynujące, jak i przerażające, ukazując, jak różne interesy i uprzedzenia mogły prowadzić do tragicznych konsekwencji.
OdpowiedzUsuńJak myślisz, jakie są największe wyzwania w przekładaniu takich złożonych historii na współczesne publikacje? Czy są aspekty tej książki, które szczególnie rzuciły się Tobie w oczy w kontekście obecnych dyskusji o historii i kolonializmie?
Sprawdź więcej na https://vodpilot.pl/filmy/czas-krwawego-ksiezyca