28 lipca 2018

Uwikłani w przemilczenia / Elena Varvello „Czy mnie słyszysz?”


– Musisz starać się go zrozumieć – nalegała matka. – Musisz spróbować. Niektóre osoby przeżywają świat inaczej niż wszyscy. Taki jest twój ojciec.

Latem 1978 r. w pewnym włoskim miasteczku wydarzyło się naprawdę wiele, również z perspektywy mieszkającego tam wówczas z rodzicami szesnastoletniego Elii. W sierpniu w przemysłowym Ponte upada zakład – główny lokalny pracodawca - co oznacza, że ojciec chłopca, Ettore, zostaje na bruku i zaczyna alienować się od wszystkich, nie mogąc się kompletnie odnaleźć w tym „nowym” rozdaniu. Równie istotną sprawą wydaje się kwestia niezrozumiałej śmierci miejscowego dziecka, której echa wciąż gwarnie unoszą się nad społecznością. Wreszcie – Elia spotyka Stefano, z którym się zaprzyjaźnia, będącego pod opieką matki, Anny, którą również polubi. Jego nowy kumpel, pochodzący z rozbitej rodziny, chętnie wróciłby do ojca, jednak na razie musi pozostać w Ponte. Ale to nie wszystko – prócz sprawy dziecka, w krótkim czasie dochodzi do kolejnego głośnego wypadku. Nic więc dziwnego, iż komasacja owych zdarzeń odciśnie piętno na młodym Elii, na długo zapadając mu w pamięć.

Mimo iż Elena Varvello wydała wcześniej dwa tomiki poezji, to w jej powieści próżno szukać choćby krzty liryzmu – mowa o prozie oszczędnej, precyzyjnej, opartej w dużej mierze na (minimalistycznych) dialogach. Włoszka pisze zgrabnie i lekko, stawiając mnóstwo kropek i rwąc jednocześnie swe dzieło na wiele, wydawałoby się, chaotycznych strzępów: przeplata chronologię z narracjami oraz przemyśleniami bohaterów, zaś retrospekcje przeważają nad chwilą obecną. Akcję umieszcza w małym (i rzeczywistym) włoskim miasteczku - sama takowe zamieszkuje. Początkowo trudno stwierdzić, że to tak naprawdę nie thriller, albo – nie do końca thriller. Dopiero po lekturze przychodzi konstatacja, iż mowa bardziej o powieści obyczajowej z zaakcentowaną psychologią postaci, w której jedno zdarzenie, a właściwie wątek, pisarka osnuwa kotarami tajemnic - ciągnie się ono, dawkowane w małych porcjach, przez całą książkę. Wspólnym mianownikiem Czy mnie słyszysz? są wewnętrzne przemiany postaci (a zarazem ich obserwacja zamiast oceny), a także brak nachalności przekazu, natomiast siłą napędową, niepokój, wątpliwości oraz nieepatowanie dosłownością.