15 kwietnia 2017

Przeklęta wioska ma się dobrze / Stefan Darda "Starzyzna"

*


„Starzyzna” zaczyna się w miejscu, w którym kończyła się premierowa „Słoneczna Dolina”. Czytelnik od razu powraca do środka mrocznej historii, przez co nie traci wątku.


Pierwsza część cyklu „Czarny Wygon” postawiła poprzeczkę wysoko, gdyż zadowalająco wywiązała się z roli powieści grozy (przekonaj się tu). Czy jej następczyni okaże się równie udana?





Fabuła książki jest bezpośrednią kontynuacją zdarzeń ze „Słonecznej Doliny” i nie da się czytać "Starzyzny" bez znajomości pierwszego tomu, gdyż obie są ze sobą ściśle powiązane.
Na początku czytelnik odnajdzie na kartach woluminu ze stajni Videografu wszystko to, co okazało się chwytliwe w „Słonecznej dolinie”; jest tempo, są zwroty akcji, tajemniczość, dramaturgia, pojawia się też pradziadek Gielmudy; słowem poziom utrzymany. Do czasu…
Nie licząc fazy wstępnej, lwia część historii dzieje się w Starzyźnie, przez co, po jakimś czasie, robi się statycznie i drętwo - niestety! – czytelnik dostaje niemrawe, jednostajne tempo.

Na korzyść książki odnotować trzeba to, że w Starzyźnie zachodzą pewne zmiany i sytuacja nie wygląda tak samo jak wtedy, gdy pomieszkiwał w niej Rafał(ek). Okazuje się też, że zagrożenie ze strony wsi jest teraz znacznie bardziej realne i każdy z bohaterów musi się pilnować, nawet za dnia!  O wiele większą rolę w kontynuacji cyklu odgrywa natura.

Zarzutem wobec "Starzyzny" jest to, że brakuje zaskakujących pomysłów. Darda nie wprowadza żadnego nowego bohatera. Nie stara się też zrobić niczego zaskakującego, świeżego, by dodać smaku swojej historii. 
Tajemnica Pauliny zostaje wyjaśniona trochę za wcześnie, mimo że owe wyjaśnienie jest kolejnym przejawem wysokich umiejętności autora. Poza tą (główną) tajemnicą, tak naprawdę nie ma ich za wiele a szkoda, bo w „Słonecznej Dolinie” było ich pod dostatkiem.  Jakby w II tomie (prócz zakończenia) Darda zapomniał nas czymś zaskoczyć. 
Z drugiej strony przyznać trzeba, iż autor dorzucił większą dawkę czarnego humoru w stosunku do tomu I, głównie za sprawą postaci Witolda. Ciekawostką jest to, że w II woluminie poznajemy prawdziwe zdanie Rafała o Witku, co jeszcze bardziej  pokazuje złożoność, pełnokrwistość nakreślonych postaci.


Książkę „ratuje” bez wątpienia osoba Witolda (czytelnik lepiej go poznaje): jego czarny humor oraz niektóre odzywki; jak również postać księdza ma duży potencjał. Skoro już o nim mowa to Stefan Darda zmusza nas do refleksji nad problemem nieadekwatnej pozycji księdza w parafii, który często w małych miasteczkach i wsiach był i jest odbierany niczym nieomylny autorytet i wyrocznia dla  swoich poddanych. Z jednej strony religijność, a z drugiej ludowe zabobony i mylne rozumienie wiary.
Historia księdza to jeden z najlepszych fragmentów książki. Gdyby miał istnieć jako odrębny byt literacki, okazałby się bardzo dobrym, mocnym opowiadaniem grozy. Również niezłe wrażenie robią pojawiające się tu i ówdzie opisy snów.


Okłada drugiej części jest prawie tak samo efektowna jak pierwszej. Ilustrator nadal  czuje klimat książki. Poza tym, czytelnik znów dostaje zaciemnione u góry strony (coś na kształt chmur) w części rozdziałów. 

„Starzyzna” Stefana Dardy to zdecydowanie mniej grozy, a więcej ludzkiego dramatu, wszechobecnego poczucia beznadziejności i odosobnienia wśród bohaterów. Losy garstki ludzi-niedobitków, którzy próbują wspólnie ułożyć sobie życie, aby przetrwać… tylko dokąd ich to przetrwanie doprowadzi?
„Starzyzna” jest niewątpliwie gorsza od poprzedniczki pod wieloma względami, ale pamiętać należy, iż uprzednio poprzeczkę zawieszono naprawdę wysoko. Pomimo braku większych nowości, a co za tym idzie pewnej świeżości, książka nadal prezentuje się korzystnie w kontekście literatury grozy. Wystarczy wspomnieć o dobrym stylu Dardy, lekkim piórze i niewątpliwym talencie do opowiadania historii.

Końcówka drugiego woluminu niewątpliwie wybudza czytelnika z letargu. Wcześniejsze niedostatki wynagradza naprawdę dobry Epilog oraz enigmatyczny Ostatni Rozdział. Stefan Darda, jak nie rusza niektórych wątków przez niemal całą książkę, tak  na samym końcu „nagle” sobie o nich przypomina i nierozwiązane sprawy znów wracają na wokandę. Wracają w taki sposób, że TRZEBA sięgnąć po Tom III, ażeby otrzymać odpowiedzi na nurtujące pytania.
Jeśli przyjmiemy, że „Słoneczna Dolina” była ogniskiem, przy którym możną się ogrzać i upiec kiełbaski, tak „Starzyzna” może zafundować rozgrzanie dłoni i policzków.


Ocena: 7/10


* http://www.empik.com/czarny-wygon-starzyzna-darda-stefan,prod59190159,ksiazka-p


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz