* |
Wojciecha Chmielarza jeśli znacie, to pewnie z kryminałów. Młody pisarz zbiera dobre oceny za swojego Jakuba Mortkę, teraz doszedł „Wampir” – też kryminał, ale trochę z innej beczki. Ale co można powiedzieć o „Królowej Głodu”, jego piątej książce? Że to podręcznikowy przykład „skoku w bok”, że coś innego, zaskakującego. Eksperyment czy planowane działanie? Czy będzie coś więcej w tym kierunku? Na to ostatnie pewnie wielu (ze mną włącznie) chciałoby poznać odpowiedź.
Jak
patrzę na rodzaj twórczości Polaka oraz jego wiek, od razu przychodzi mi na
myśl porównanie z Michaelem Korytą – również młodym, amerykańskim autorem,
który zaczął jeszcze wcześniej od Chmielarza serią thrillerów i tak samo, a
nawet bardziej udanie od naszego rodaka. Na pewno o nim wkrótce usłyszycie.
Przechodząc do meritum, Koryta identycznie jak Chmielarz pokusił się o
eksperymentowanie (nawet dwukrotnie „skoczył w bok”) w postaci „Tajemnic rzeki
Lost River” oraz „Pod cyprysami”. Jego seria thrillerów zrobiła na mnie wielkie
wrażenie (większe niż kryminały Chmielarza) jednak w swoich eksperymentach
wypadł znacznie mniej okazale. Połączył ze sobą zbyt wiele elementów, nie
potrafiąc tego skondensować ani okiełznać; w przeciwieństwie do Polaka, który
ku uciesze swoich fanów, napisał przemyślane, spójne i ciekawe dzieło.
W
skrócie, to HISTORIA WALKI o dawne Księstwo Kuźni – obecnie ziemię niczyją,
która stanowi „bufor” między dwoma mocarstwami. Wojny
zmieniły ziemie dawnego księstwa Kuźni Zachodu w istne pobojowisko. Na obszarze
tym, z gruzów, powstała Kaźń – symbol ludzkiej chciwości oraz marzeń o potędze,
do której z daleka przybywa z misją odnalezienia pewnego przedmiotu młody
Holender, Bram. Poszukiwania, z każdą stroną książki, coraz bardziej się
komplikują, a nasz główny bohater będzie musiał zmierzyć się z wieloma
przeciwnościami losu.
„Królowa
Głodu” to opowieść, której realia najbardziej odpowiadają epoce średniowiecza.
Zauważyłem, że niektórzy zakwalifikowali książkę po części jako western – może
dlatego, że jest postać szeryfa i „gorączka złota”, tylko w trochę innym
wydaniu. Osobiście daleki jestem od twierdzenia, że „Królowa Głodu” ma wiele
wspólnego z westernem, np. szeryfa odbierałem jako gubernatora Kaźni, jej
zarządcę; ale to już kwestia indywidualnego odbioru. Dla mnie „Królowa Głodu”
to przygodowa powieść fantasy z elementami horroru. Zapomniałem dodać, że
będzie też trochę postapokaliptycznie; w końcu jesteśmy po dwóch wielkich
wojnach, a gdzieś w tle szykuje się następna. Z początku przypomina mi niedawno
czytaną „Zjawę” M. Punke’a a pod koniec drugą część „Władcy Pierścieni: Dwie
wieże”.
Spotkamy
ludzi wielu nacji (narodowość jest ważna, określa miejsce, które obierzesz w
wojnie oraz jest symbolicznym zbiorem cech, które przypisuje się danemu
reprezentantowi narodu), dzikie zwierzęta oraz garść człeko- i zwierzo-
kształtnych stworów. Będzie też niewielki, ale bardzo istotny dla całej fabuły,
wątek sił nadprzyrodzonych. Jeśli szykujecie się na jatkę, ciągłe mordobicia,
tryskającą non stop krew to będziecie srodze zawiedzeni. To ludzie będą
odgrywać kluczowe role, zaś potwory bardziej będą stanowić uzupełnienie
historii oraz symbolizować brutalność w książce. Ponadto nie uświadczymy tutaj
ckliwych wątków romantycznych – hura!
BOHATEROWIE.
Tutaj zauważalne są stereotypowe postacie, choć to nie znaczy, że będą one
słabym punktem książki. Przyzwyczajając czytelnika do pewnych schematów,
Chmielarz może zagrać mu na nosie, jeśli ten zbyt mocno zawierzy swoim
stereotypowym osądom, co do wykreowanych bohaterów i ich zachowań. Polak mocno
zindywidualizował swoje postacie, co objawia się w cechach osobowości,
zachowaniu a nawet samych dialogach – kto nie odróżni kwestii Ellen od Sirena,
ten ma naprawdę kiepski dzień. Ogólnie, bohaterowie wypadają korzystnie, są
barwni, nie sposób ich pomylić i o wiele łatwiej wskazać tych, którzy wypadają
na plus, niż tych, którzy zawodzą. Na przekór – główny bohater wcale nie świeci
najmocniejszym światłem i wcale nie wypada najlepiej. Na pierwszy plan, w swoim
czasie, wyjdą inni. Chmielarz korzysta z dorobku „kryminalnego” i żongluje
swoimi bohaterami, raz eksponując jednego, żeby zaraz palmę pierwszeństwa
przejął ktoś inny. Stara się pokazać ewolucję swoich postaci oraz to, jak
zmienia się ich wartość dla fabuły. Tutaj każdy ma swoje własne tajemnice i
intrygi, przez co trudno niekiedy o ich jednoznaczną ocenę.
Na
korzyść książki działa to, że wszystko, o czym czytamy, każdy, kogo spotykamy
jest dla nas całkiem nowy, nieprzewidywalny. Panujące zwyczaje, zachowania
bohaterów czy choćby warunki klimatyczne… spotykamy się z tym po raz pierwszy. Przez to
„Królowa Głodu” wciąga bardziej.
Aczkolwiek
Chmielarz nie do końca zapoznaje nas z tłem, w którym rozgrywa się akcja. Za
dużo niedomówień w opisie świata przedstawionego, pozostawia sporo miejsca na
domysły zamiast uraczyć nas szczegółowymi losami danego królestwa czy miasta. Jakby to
interesujące „malowidło” nie zostało ukończone.
Autor oferuje nam tylko podstawy co do sytuacji geopolitycznej oraz
historii wojen. A wojna odciska ogromne (destrukcyjne) piętno zarówno na
miejscach jak i ludziach.
Przez
wiele stron nazwa książki może wydawać niezwiązana z treścią, dopiero w swoim
czasie, tajemnica zacznie się wyjaśniać (choć nie wszystko od razu) i elementy
zaczną do siebie pasować i znajdą logiczny sens. Choć wolałbym chyba bardziej
nazwę ”Kaźń”. A skoro już o niej mowa, to muszę powiedzieć, że to świetnie
wykreowane miejsce, chyba najlepiej opisane ze wszystkich i niezmiernie istotne
dla fabuły – metaforyczne, bogate w symbole, których warto poszukać.
Im
dalej tym bardziej zagęszczony klimat, więcej zwrotów akcji, zaskoczeń dla
czytelnika. Komplikuje się to, co wydawało się takie proste. Od pewnego momentu
trudno przewidzieć, jak potoczy się historia, aż do świetnego rozstrzygnięcia.
Autor wszystko trzyma w ryzach, dbając o szczegóły, nie dopuszczając zarazem do
luk fabularnych i tak już do końca książki – ciekawie i z rozmysłem.
Co
znajdziemy w „Królowej Głodu”, prócz tego, o czym wspominałem? Walkę o wpływy i
zasoby. Egoizm, chciwość, chęć zemsty, lojalność. Nieprzyjemny, ponury świat,
który zostaje z nami jeszcze po lekturze.
Jestem
usatysfakcjonowany „Królową Głodu”. W roli przerywnika od pozostałych gatunków,
czegoś innego i świeżego spisała się doskonale. Była
to przyjemna lektura. Sprawnie napisana. Miłe zaskoczenie. Czekam na kolejne
książki autora zmierzające w tym kierunku. Tylko czy będą?
Ocena: 7/10
* http://esensja.pl/esensjopedia/obiekt.html?rodzaj_obiektu=2&idobiektu=18718
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz