10 sierpnia 2017

Wyczerpujące starcie / Dennis Lehane „Modlitwy o deszcz”

Z cyklu: 
Warto znać. Przyjemnie czytać.


 Dennis LEHANE 

Do prywatnego detektywa Patricka Kenzie zgłasza się młoda kobieta, która potrzebuje pomocy w związku z prześladującym ją mężczyzną. Sprawa zostaje szybko wyjaśniona, przynajmniej tak się może wydawać. Do czasu. Po paru miesiącach owa klientka popełnia samobójstwo. Detektyw postanawia bliżej przyjrzeć się tej sprawie, tym bardziej że jego sumienie gnębi fakt, iż wcześniej nie odebrał od niej telefonu.

„Modlitwy o deszcz” to przedostatni, piąty tom cyklu o dwójce prywatnych detektywów: Patricku Kenzie i Angeli Gennaro. Istotny wpływ na losy głównych bohaterów mają wydarzenia z wcześniejszej części - „Gdzie jesteś, Amando” (recenzja tutaj). Warto też zwrócić uwagę, iż w omawianym woluminie samo miasto Boston odgrywa znacznie mniejszą rolę niż w poprzedniku. I po raz kolejny historia zaczyna się od błahej sprawy, która to otwiera puszkę Pandory…

Dennis Lehane
Po przeczytaniu trzech najlepszych książek pisarza: „Rzeki tajemnic” (recenzja tutaj), „Wyspy skazańców” oraz „Gdzie jesteś, Amando?” - to nie tylko moje zdanie - naturalne jest, że gdzieś z tyłu głowy pojawiają się myśli typu: „przygotuj się na nieduży, ale jednak nieunikniony spadek jakości jednego ze swoich ulubionych autorów; w końcu nie co dzień jest Boże Narodzenie”. Nie powiem, że nie towarzyszyło mi podobne zaniepokojenie. Jednak nie ma się czym martwić! „Modlitwy o deszcz” są niczym wrzątek dla mrówek albo „Domestos” dla bakterii – zabójcą wszelkich waszych obaw o dobrą jakość. 

To wręcz filmowa książka - bardzo równa, bez przestojów, bez błędów merytorycznych czy fabularnych. Napisana z charakterystycznym dla Lehane’a wyczuciem i smakiem. Po raz kolejny fantastyczni bohaterowie, zarówno ci pierwszo-, jak i drugo-, a nawet trzecioplanowi! Nakreślone figury, gdyby tylko umożliwić im wyjście poza karty książki, nie mam wątpliwości, że ukazałyby się nam jako osobnicy z krwi i kości, z wyrazistą charakterologią. Innymi słowy – nie do podrobienia. Po raz kolejny świetna postać Bubby Rogowskiego (przyjaciela pary detektywów), a do tego zaskakujący i rozbrajający wątek towarzyski z nim związany. To właśnie dzięki „Modlitwom o deszcz” w pełni przekonałem się do dwójki głównych bohaterów: Kenzie i Gennaro, a trio, które współtworzą wraz z Bubbą, prezentuje się świetne. Ponadto Lehane zadbał o genialnie dopasowujące się do osobowości danej postaci dialogi. Ale to tylko niektóre atuty dzieła bostończyka, bo nie wypada pominąć sporej dawki doskonałego humoru, co ciekawe, pojawiającego się tam, gdzie się go zupełnie nie spodziewasz.

Po raz pierwszy książka autorstwa Lehane’a tak mocno skojarzyła mi się z cyklem J. Deavera o Lincolnie Rhyme’ie - konotacja jak najbardziej pozytywna, aczkolwiek nieco niespodziewana. W „Modlitwach o deszcz” dochodzi do starcia bohaterów z niezwykle przebiegłym i niebezpiecznym antagonistą. Przyznaję, że tak silnej konfrontacji u Lehane’a wcześniej nie spotkałem. Innymi słowy, część 5. to literalnie świetny thriller, przy którym taki np. „Przylądek strachu” jawi się jedynie jako pukawka na wodę – po raz kolejny zostajemy uraczeni iście lehane’owskim zakończeniem. Nie ma co liczyć na moralnie klarowne rozwiązania.

Gdybym miał pokusić się o porównanie tego woluminu z poprzednim, napisałbym, że „Modlitwy o deszcz” to spójna, szalenie równa płyta (longplay), której kluczowa moc tkwi we wszystkich kolejno odsłuchiwanych utworach, współtworzących tę świetną opowieść. Natomiast „Gdzie jesteś Amando” to krążek nierówny, zarówno z paroma tzw. zapychaczami, jak i kilkoma świetnymi singlami, które na długo zagoszczą na radiowych listach, ale jako całość, nie prezentuje się już tak okazale, jak omawiany tu wolumin. A więc zasiądź, czytelniku, w fotelu, chwyć literaturę, uruchom wyobraźnię i rozkoszuj się. Dennisie, znowu narozrabiałeś!

Ocena: 8/10

http://esensja.pl/obrazki/okladkiks/74465_modlitwy-o-deszcz_300.jpg
http://muskegontribune.com/ahfest-bringing-dennis-lehane-to-muskegon/ 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz