6 maja 2017

Wyjątkowo i przełomowo o wojnie / Stephen Crane „Szkarłatne godło odwagi”

*
Crane to autor nieznany w Polsce, ale sławny w USA, zwłaszcza od roku 1895 r. Wtedy to pojawia się „Szkarłatne godło odwagi”, a wraz z nim płynący wartko strumień sławy: dzieło zyskało przychylność zarówno czytelników, jak i krytyków. Jak informuje tłumacz utworu - Bronisław Zieliński - „książka odegrała poważną rolę w literaturze amerykańskiej i znalazła wielu naśladowców, którzy usiłowali powtarzać liczne jej epizody i ujęcia. Crane należał do rzędu pierwszych, i zarazem najwybitniejszych, realistów amerykańskich”. Miłował prawdę z jednej strony, a z drugiej gardził „fałszywym sentymentalizmem”, pozerstwem i obłudą. Był ponadto wrażliwy na krzywdę społeczną. W wojnie natomiast dostrzegał „bezgraniczne okrucieństwo wobec człowieka”. Napisał tę książkę w wieku 24 lat, w sytuacji gdy konflikty zbrojne znał co najwyżej z opowieści. A jednak nie przeszkodziło to starym wojskowym gratulować mu „ścisłości obrazowania” oraz „zadziwiającego realizmu” ukazanej wojny.

Jak donoszą źródła amerykańskie (u nas raczej trudno o takie informacje), bitwa pod Chancellorsville (1863r.) stanowiła podstawę powieści Stephena Crane'a. Młody twórca, który urodził się po wojnie domowej, podobno wykorzystał tę bitwę jako scenografię książki. Wiele sekwencji działań bitewnych analogicznych do bitwy pod Chancellorsville. Jednak czytelnikowi nie dane będzie tego odczuć, o czym piszę w dalszej części.


„Utwór stał się literacką sensacją, a potem i trwałą pozycją w klasyce amerykańskiej, szeroko znaną i wysoko cenioną w USA i w Anglii.” Ze względu na niedużą objętość oraz skąpość wątków, można rozpatrywać go jako mikropowieść.
Strzępy fabuły. Występuje tu bardzo znikomy pierwiastek fabuły - potrzebny jedynie skrawek miejsca, aby ją streścić. Jest główny bohater- młody żołnierz, szeregowy Henry Fleming – wyostrzony i zbalansowany niczym w Photoshopie, podobnie jak najbliższe otoczenie, zaś wszystko, co znajduje się poza owym kręgiem jawi się zamglone, nieostre, niemal nieobecne – dopiero, gdy ktoś zbliża się do epicentrum wydarzeń, do wyedytowanej zony, staje się obecny na równych prawach z protagonistą. Pisarz w opisie tego, co aktualnie się dzieje wypada naprawdę FATALNIE! Umiejscowienie akcji? Szkoda gadać. Książka odarta z opisów czynności bohaterów, w tym głównego; brak osadzenia w czasoprzestrzeni. W jednej chwili bohaterowie znajdują się w lesie, by w kolejnej przebywać na polu; stojąc na skraju lasu, walczą z przeciwnikiem, strzelają do siebie, by po chwili okazało się, że nikogo już tam nie ma, wróg wyparował. Bohater przemieszcza się (w zamyśle) w dane miejsce, by po chwili wrócić, niczym w teleporterze. To nie mój wymysł, i to boli czytelnika… chyba wychodzi młody wiek autora.


Crane’owi jakby najbardziej zależy na zawarciu swojego zdania nt. wojny ogółem. Ponadto, potraktowaną wyraźnie po macoszemu kwestię fabularną, stara się wynagrodzić zawartym w dziele psychologicznym studium jednostki, która smakuje właśnie ‘słodyczy” wojny. To zetknięcie z trójgłowym monstrum, na które składają się: krew, piach i huk, okazuje się wydarzeniem ekstremalnie drążącym psychikę. W mig obalone zostają wyidealizowane projekcje człowieka, który wcześniej tylko rozmyślał o bitwach. Wypada wspomnieć, iż Crane a propos tworzenia owego studium, podkreśla niezmiernie cienką granicę między tchórzostwem a bohaterstwem. Druga kwestia to ocena etyczno-moralna postaw głównego bohatera - szeregowca („Potem jął badać swoje postępki, klęski i osiągnięcia”). Postać ta nie tylko nie wzbudziła mojej sympatii – jak zresztą żaden z tu przedstawionych – ale też prowokuje do napisania odrębnego tekstu-analizy, pochylającego się wyłącznie nad jej postępowaniem i przemianami wewnętrznymi. 
„Bitwa nasuwała mu na myśl jakiś olbrzymi i straszny młyn. Czuł, że musi do niej podejść i przyjrzeć się, jak produkuje trupy.”       „Poszarpane ciała mówiły o strasznej machinie, w którą ci ludzie zostali wplątani.”
Widzimy wojnę oczami zwykłego szeregowca. Jego punkt widzenia przeciwstawia autor „ówczesnej kaście oficerskiej”, na którą to spada grad literackich ciosów i bezwzględnej krytyki.
„Nie warto było porywać się na granit. Z owej świadomości, że oto próbowali pokonać rzecz niepokonaną, rodziło się niejako poczucie, że ich zdradzono. Zerkali spode łba groźnie na niektórych oficerów…”
W mikropowieści ludzie są słabi, dowódcy wręcz głupi – to wszystko ich wina; żołnierze, czyli zwykli ludzie: pełni obaw, kompleksów, niedoskonałości. Zwróćmy uwagę, iż dowódcy w ogóle nie zostali wymienieni z nazwiska, tworzą ogólną masę dowodzącą – oni są tymi odpowiedzialnymi, na nich autor kieruje literackie działa. Tak samo pominięto nazwy bitew. Łatwo napisać, iż tłem opowieści jest wojna secesyjna, jednak po lekturze wypada zdanie to zrewidować. Konkretna wojna miała być punktem wyjścia do krytykowania potworności wojny w ogóle. To nie jest „historyczny fresk, ale niejako protest przeciwko wojnie”. Aż chcę się w tym miejscu stworzyć neologizm i dopisać: to taki „protestbook”.

Zieliński charakteryzuje język i styl Crane’a jako „bardzo skontrastowany: od prostoty, do nagłej zawiłości”. Za chwilę dodaje do tego określenie „barokowy”. Te jego „czasem aż ryzykownie bujne metafory”, wyobrażenia wojny, nie z tego świata chciałoby się napisać, są dobitnym świadectwem tego, że ten młody człowiek ani przez sekundę na żadnej wojnie nie był (poznał wojnę z autopsji długo po napisaniu tej książki). Stąd te „ozdobniki, kwiecistość” oraz porównania czerpane ze wszystkich stron po trochu: ten patetyzm,  poetyckość, mozaikowość. 
 „…jak gdyby tamci maszerowali dzierżąc płomienisty oręż i sztandary z promieni słonecznych”. 
Tłumacz, owe niedostatki oraz archaiczność pisarza usprawiedliwia piętnem ówczesnej epoki, tj. końcem XIX w.  

Książka pozornie opisująca jakiś moment, mały odsetek w skali ogółu, sprawia, jak dla mnie, wrażenie METAFORY, PRZEKROJU całej wojny: początkowo Konfederaci odnoszą sporo zwycięstw, są lepiej zorganizowani, Unia długo się rozkręca, ale w końcu wygrywa.  






Zapewne na odbiór omawianej książki wpłynął także tak prozaiczny czynnik, jakim był jej stan fizyczny. Otóż biblioteka wydała mi ją w stanie niesamowitym, z jakim wcześniej się nie zetknąłem: jakby stratowało ją stado nosorożców. Trzymanie jej w powietrzu oburącz - wykluczone. 

Powieść Crane'a, która podkreśla osobiste obawy, nadzieje i ludzkie zmagania szeregowego Fleminga, stała się popularnym bestsellerem. Pod jednym tylko względem dzieło młodego pisarza pozostaje nieprzeterminowane, tj. podkreślaniem antywojennego, pokojowego aspektu.
Jak pisze Zieliński: „należy wziąć pod uwagę fakt, że Crane pisząc książkę był prawdziwie nowatorski, gdyż odzierał wojnę z owych ‘szkarłatnych i pozłocistych szat’ w epoce, kiedy literatura pielęgnowała kult romantyczności i wzniosłości wojennego rzemiosła”. Trudno mi się jednak zgodzić z postulatem owej intuicji artystycznej młodego pisarza, dzięki której (rzekomo) tak realistycznie i celnie oddał obraz wojny. A to ze względu na moje zarzuty co do kwestii fabuły, umiejscowienia akcji oraz stylu autora. Czytając, nie mogłem opędzić się od wrażenia, iż książką rządzą (w dużej mierze) chaos i barokowy przesyt.

Dzieło w pewnym sensie wyjątkowe i przełomowe, a to ze względu na sylwetkę młodego autora, jego doświadczenia - a właściwie ich brak - oraz okoliczności powstania. Dziś uznane za archaiczne, za relikt. Jednak uważam, że warto się z nim zapoznać dla wyrobienia własnego zdania. To książka z gatunku tych, obok których nie sposób przejść obojętnie: albo się spodoba, albo wywoła strumień narzekań i krytyki. To, co zbudowało omawiany utwór to: „wrażliwość na ludzką niedolę, surowe oskarżenie wojny i głęboka miłość pokoju”.

Ocena: 5,5/10


„Marsz” (Doctorowa) a „Szkarłatne godło odwagi”  

Crane nie był na wojnie, identycznie jak Doctorow. Crane zdecydowanie ocenia, przedstawia jednoznaczny pogląd na wojnę, u Doctorowa tego brak, on tylko podsuwa nam klisze, wojna się toczy, marsz idzie naprzód i nie zajmują go analizy ani wydawanie sądów, zaś u młodego autora mamy tego mnóstwo, niemal na każdej stronie.  

http://esensja.pl/esensjopedia/obiekt.html?rodzaj_obiektu=2&idobiektu=7276

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz