3 lutego 2018

Zemsta fikcji, czyli podświadoma transformacja / David Vann "Legenda o samobójstwie"


Nie mam syna. I pewnie (tylko) dlatego proza Vanna nie wbiła mnie w fotel.

Człowiek to wypadkowa instynktów, przeszłości i potrzeb. W tej książce ludzie tak łatwo odbierają sobie życie – to przerażające.

David Vann swoje dzieciństwo spędził na Alasce. Jego „Legenda o samobójstwie” to po trosze literacka fikcja, przełożona wątkami autobiograficznymi, oraz zestaw utworów złączonych motywem przewodnim. To też bardzo dobra literatura. Vann tworzył ją 10 lat (zaczął jako 19-latek). Składa się z minipowieści i pięciu opowiadań. Przedstawione tu historie pośrednio łączą się ze sobą, serwując przyglądanie się relacji nastoletniego Roya z ojcem Jimem - niespełnionym rybakiem, mizernym dentystą. Ale, co najważniejsze – pisarz, dzięki możliwościom, jakie daje słowo pisane, z rodzinnej tragedii utworzył odważną, niebanalną i poruszającą fikcję, formalnie inspirując się „Legendami o dobrych kobietach” Chaucera. Tytuł tej książki mylnie sugeruje, iż to fantazja autora - Vann opiera treść utworów na niepodważalnym fakcie, a zarazem okropnej prawdzie - samobójstwie swojego ojca, Jamesa, któremu książka ta jest poświęcona i wokół którego Vann tworzy własną legendę, doprawioną upływem lat oraz, jak to nazywa, podświadomymi transformacjami.

W krótkich opowiadaniach odnajdujemy narrację pierwszoosobową Roya, zaś minipowieść („Wyspa Sukkwan”) przedstawiona jest w trzeciej osobie, z punktu widzenia Roya i Jima. Natomiast wszędzie mamy do czynienia z alter ego samego pisarza – z Royem. Jednak każde dzieło zdaje się funkcjonować we własnym, równoległym uniwersum. Co więcej każda opowieść to oddzielna próba spojrzenia na całość (relacji ojciec-syn) pod innym kątem, każda z nich dodaje coś od siebie.

„Legenda o samobójstwie” stanowi katartyczne przekopanie się przez rodzinną historię (i traumę). Jednak, pomijając zaledwie szczątkowe fakty co do rzeczywistych zdarzeń z życia pisarza, czytelnik nie wie, w jakich proporcjach prawda miesza się na kartach z czystą fikcją. Mamy do czynienia z przepracowaniem przez osobę Vanna osobistej traumy, będącym wypadkową, jak sam to określa, przeinaczeń w podświadomości (bądź podświadomych transformacji), które wpływają na istotne momenty życia każdego człowieka. 

Wyspa Sukkwan oraz Ketchikan
Zawartość: 
W "Ichtiologii" (6,5/10) nastolatek opowiada o swoim dzieciństwie, obserwuje - często przez pryzmat świata ryb - sekwencję zdarzeń z życia swego ojca: od rozwodu rodziców do samobójstwa. „Rhoda” (6,5) dotyczy osoby partnerki ojca z (początków) jego drugiego małżeństwa, czyli macochy Roya. "Legenda o dobrych ludziach" (7,5) poświęca wiele uwagi kolejnym partnerom matki Roya, po tym, jak Jim popełnił samobójstwo.  

Jądro (ciemności).  Po lekturze nie ma wątpliwości, iż rdzeń całej książki stanowi minipowieść. W "Wyspie Sukkwan" (7,5) nastoletni Roy zgadza się pojechać z ojcem na roczny pobyt w chacie na odległej wyspie w Alasce (w rzeczywistości młody David Vann odmówił ojcu, a ten po dwóch tygodniach popełnił samobójstwo). Stopniowo okazuje się, iż był to fatalny pomysł – żaden z nich nie potrafi radzić sobie z ciężkimi warunkami. To nieprzemyślany i źle zorganizowany wyjazd. Sytuacja szybko wymyka się spod kontroli, przeistaczając się w kłębowisko rozpaczy oraz ciągłych wzlotów i upadków ojca, stanowiących desperacką próbę zwalczenia własnych demonów. To jak mieszanka grozy, gniewu i żalu. Trudno sobie wyobrazić, by taki utwór napisał ktoś, kto nie przeszedł osobistej traumy, tak jak Vann. To właśnie tutaj znajdziemy najpełniejszy portret ojca. Pisarz bardzo realistyczne przedstawia zarówno „filozofię” dokonywania wyborów Jima, jak i ścieżkę rozumowania samego Roya. Absorbująca „Wyspa Sukkwan” porusza, czasem bawi, częściej jednak szokuje. Okazuje się być fikcją w  fikcji. Pierwsza jej część kończy się prawdziwym (i przemyślanym) tąpnięciem – największym twistem zbioru. Pisarz decyduje się opowiedzieć drugą połówkę z perspektywy ojca, czego rezultatem jest wyjątkowe, oczyszczające i oryginalne zmierzenie się ze swoją traumy. Vann tym utworem wysyła wyraźny komunikat do zmarłego ojca. Pośród tej niezwykle kameralnej opowieści, domagającej się ciszy i skupienia, pośród męskiego towarzystwa pełno jest płaczu, który miał „własną wolę i wcale nie przynosił ulgi”. To samotna podróż w głąb surowego świata, czystej, niezmąconej natury; wyprawa po prawdę i odpowiedzi. David Vann sprzedaje nam bilet na tragiczne przedstawienie, pozwalając na bezczelne podglądanie relacji odciętych od cywilizacji ojca i syna.

Vann (może bardziej nieświadomie niż świadomie) próbował życia swego ojca, czego symbolem jest przedostatni utwór zbioru. W skrajnie retrospektywnym i nostalgicznym „Ketchikan” (6) Roy jest już trzydziestolatkiem. Powracając po latach do rodzinnego miasteczka, szuka przyczyny upadku rodziciela. W tym niespiesznym wyzwaniu dla wyobraźni Vann najbardziej zbliża się do lirycznego stylu, pozostawiając sobie mnóstwo miejsca na przeróżne deskrypcje. Zaś ostatni, zaskakująco dobry, "Wyższy Błękit" (7,5) stanowi źródło pięknej acz gorzkiej metafory człowieka.

Vann uważa siebie za twórcę greckich tragedii! Bohaterowie jego dzieł, zwłaszcza pod wpływem dokonywania kluczowych, życiowych wyborów, działają mimowolnie. Postacie te, uwikłane w spirale błędów oraz wewnętrzny zamęt, bezwiednie ranią ludzi ze swego otoczenia, ponieważ nie potrafią właściwie spojrzeć na własne poczynania. Doskonałym tego przykładem jest postać ojca, który porażkę miał w genach. Ten chodzący, słaby, egoistyczny półśrodek, który nie potrafi zdecydować, w którą stronę iść, raniąc przy tym innych wokół; niegotowy, by stawić kolejny krok, to przykład na to, jak skrajna nieodpowiedzialność prowadzi do tragedii. Tę eskapistyczną postać - pomijając ostatnie opowiadanie, gdzie dokonuje się apologia ojca – łatwo jednoznacznie określić. Najpierw autor robi wszystko, by czytelnik wzgardził Jimem. Potem zaś Jim robi wszystko, by temu zapobiec, by znaleźć w czytelniku sprzymierzeńca albo przynajmniej zniwelować jego surowe odczucia. 
„Być może nie byliśmy nigdy dla ojca wystarczająco dobrzy. A być ojcem nie jest łatwo.”
Stąd wyłania się motto dla całej książki, jednak aż chce się odwrócić jego perspektywę, zemścić się literacko, co też Vann skutecznie czyni!

Vann dzieli się z czytelnikiem światem dzieciństwa, prezentuje ziemię, na której dorastał, widoki, które gromadził pod powiekami. Wyraźnie eksponuje alaskańską scenerię dziewiczej flory i fauny: jej prostotę, surowość, ale też i zmienność…
Wspominam o tym celowo, ponieważ chcę zauważyć, iż u Vanna opisy natury, widziane przez konkretną postać, oddają tak naprawdę jej wewnętrzny świat przeżyć. A więc otoczenie ulega subiektywnym zmianom – jest skorelowane z psychiką bohaterów. Dzięki temu w prozie tej pojawia się szczypta grozy – widać to zwłaszcza w „Wyspie Sukkwan”.  

Styl zbioru jest zgrabnie nadzorowany przez Vanna, poprzetykany odniesieniami do ichtiologii bądź sugestywnymi obrazami alaskańskiej przyrody. To oszczędna, męska proza, ze sprawozdawczym zacięciem. Bezkompromisowa i transparentna, choć nie zawsze. Losy Jima i Roya absorbują, mimo iż Vann posługuje się prozą niezwykle skrupulatną, taką, wydawałoby się, na wskroś jednostajną, o której malkontent powiedziałby, że nic się w niej dzieje. Ale właśnie przez to, uważam, utwory wypadają o wiele wiarygodniej. Nie widać tu ani dodatku taniej sensacji, ani zdań pisanych na siłę, dla poklasku.

Na koniec: "Legenda o samobójstwie" robi wrażenie nawet bez znajomości prawdy, tj. wątków z życia samego autora. W tle pozostaje historia samobójstwa ojca autora – można by powiedzieć, że czyn ten wisi nad całą książką, ale jeszcze lepiej napisać, że buduje on swoistą glebę tej publikacji – to stamtąd wyrasta fikcja, karmiona samobójstwem… U Vanna wszystkie utwory są niczym fraktalstanowią wariację na jeden temat - może poza „Wyspą Sukkwan”.

Książkę tę najlepiej charakteryzują słowa samego autora pochodzące z wywiadu: „[...] na całym świecie żałoba po samobójstwie jest taka sama. Jest ta sama złość, bezsenność, to samo poczucie winy, niezależnie czy dotyczy ludzi w Chinach, Turcji, Norwegii, czy Australii.”* To doskonale widać w tym zbiorze – nieważne nawet, kto umiera.


Debiutujące Wydawnictwo Pauza rozpoczyna dziełem z wpadającą w oko okładką i z niedającą szybko o sobie zapomnieć treścią – treścią trudną, ponurą i dosadną. Te kameralne historie pochłaniają wszelki szmer wokół nas, potęgując dodatkowo skupienie podczas lektury.

Ocena: 7,5/10


Za możliwość przeczytania dziękuję:


David Vann, Legenda o samobójstwie (Legend of a suicide); Przeł. Dobromiła Jankowska. Warszawa: Wydawnictwo Pauza, 2018.

http://wydawnictwopauza.pl/legenda-o-samobojstwie/
http://lubimyczytac.pl/aktualnosci/rozmowy/9853/tak-naprawde-pisze-tragedie-greckie

13 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawa tematyka, więc chętnie tę książkę przeczytam :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta książka wygląda naprawdę dobrze, widać, że jej projektant odrobił lekcje z ,,nowoczesnego dizajnu okładek" i, chociaż stereotypowa, wygląda bardzo estetycznie. Treść też wydaje się być interesująca, chociaż muszę przyznać, że nie lubię interpretować dzieła przez biografię autora. Myślę, że dobry pisarz byłby w stanie napisać taką książkę nawet gdyby jego ojciec nie popełnił samobójstwa, a roztrząsanie, co jest prawdą a co fikcją ma sens tylko w biografiach. W literaturze pięknej wszystko jest fikcją. Dobrze jest czasem sięgnąć po biografię autora, ale wydaje mi się, że ważniejsze jest to, co mówi sama książka. I uczono mnie, bym nigdy nie utożsamiała ,,autora wewnętrznego" (to ta osoba, której obecność widać w książce, czasami po prostu narrator) i autora fizycznego, realnie żyjącego gdzieś człowieka.
    Ale to był tylko zaczątek (być może) polemiki o sposobach interpretacji, a do treści książki się nie odnosi i w żaden sposób jej nie krytykuje. Ba, bardzo podoba mi się taki temat i podejście autora do niego (żeby w XXI wieku mówić, że nawiązuje do tragedii greckiej, to trzeba być albo bardzo głupim, albo bardzo inteligentnym; stawiam na to drugie). Mam nadzieję, że dorwę tą książkę gdzieś w bibliotece, o ile wydawnictwo było na tyle miłe, by wysłać egzemplarz obowiązkowy do Biblioteki Jagiellońskiej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ciekawa recenzja! Mam nadzieję, że książkę znajdę w zbiorach mojej biblioteki. A jak nie to może i kupię..? :) Bardzo chciałabym ją przeczytać! :)


    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawa recenzja, ale niestety to nie mój typ książki :) Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Podoba mi się recenzja, jest bardzo dokładna i można się sporo o tej książce dowiedzieć. Co do samej książki chyba takie wątki nie są dla mnie niestety

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo dokładna i fajnie napisana recenzja. Książka mnie zainteresowała, ale nie wiem czy chcę sięgać po ponurą prozę o samobójstwie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetna i dokładna recenzja. Zaciekawił mnie temat, ale nie wiem, czy mam wystarczająco silną wolę, by sięgąć po utwór o takiej tematyce.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawa recenzja, jednakże nie sięgam po tego typu książek z przyczyn osobistych i własnych nieciekawych przeżyć.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jedno jest pewne: Wydawnictwo Pauza zaliczyło mocny debiut. "Legenda o samobójstwie" za chwilę wyskoczy mi z lodówki.

    OdpowiedzUsuń
  10. Recenzja ciekawie napisana i zacheca do przeczytania, ja jednak po nią nie sięgnę ze wzgledu na "samobójstwo".

    OdpowiedzUsuń
  11. Genialny tekst, zazdroszczę umiejętności pisania.
    Co do książki, to widziałam ją już gdzieś w sieci, nie przykładałam jednak do niej wagi. Może czas to zmienić.

    OdpowiedzUsuń
  12. Po czasie przybywam. I po czasie stwierdzam, że druga połowa "Wyspy Sukkwan" nieco nazbyt rozciągnięta była. Ale można ją rozpatrywać jako celowy zabieg, formę zemsty na ojcu.

    OdpowiedzUsuń
  13. Książka jest na mojej liście i pewnie za jakiś czas wpadnie mi w łapki. Póki co - przekonuję się do niej, a potem odpuszczam i wybieram inne...Ciekawe, czy moja opinia pokryje się z Twoją (jeśli w końcu sięgnę po "Legendę...").

    OdpowiedzUsuń