13 sierpnia 2017

Siła sugestii / Michelle Paver „Cienie w mroku”

Tłumaczenie: Arkadiusz Nakoniecznik

„Bywają cisze, które nie mają nic wspólnego ze spokojem”
Rok 1937. Zostaje zorganizowana roczna wyprawa badawcza na Spitsbergen o charakterze meteorologiczno-biologiczno-glacjologicznym. Wśród nielicznej, pięcioosobowej, załogi znajduje się również Jack – główny bohater powieści i zarazem jej narrator. Ten wyjazd to dla niego prawdziwa szansa na nowy start, początek zmian w usłanym cierniami życiu. Dokładny cel podróży to niejakie Gruhuken – cicha, niezamieszkana zatoka. Jednak już od samego początku nie wszystko układa się po myśli uczestników ekspedycji. Nie wszyscy osiągną zamierzony punkt na mapie.

Sądziłem, że „Cienie w mroku” okażą się portretem psychologicznym jednostek popadających w obłęd, przegrywających walkę z osamotnieniem, izolacją czy skrajnie ciężkimi warunkami atmosferycznymi; pogrążających się dosłownie i w przenośni w coraz głębszej ciemności. Innymi słowy, liczyłem na walkę wewnątrz postaci, z samym sobą, a, jak się okazało, Michelle Paver postawiła na typowy horror i zdecydowała, że prócz uczestników wyprawy z krwi i kości, pojawi się ktoś jeszcze. A szkoda!

Pewna rozmowa bohaterów na początku książki przywiodła mi na myśl jedną z moich ulubionych kreskówek z dzieciństwa, tj. ”Scooby Doo”, i jedną z wielu scen, kiedy to wścibska paczka detektywów, jadąc w kolejne, nowe miejsce dowiaduje się czy to od kierowcy, czy od burmistrza miasta albo od kapitana statku, że miejsce ich przeznaczenia jest „pechowe i niedobre”, a po serii kolejnych pytań okazuje się, że najlepiej trzymać się od niego z daleka, gdyż tam straszy

Jeśli chodzi o fabułę, „Cienie w mroku” niczym nie zaskakują, a przebiegu następujących po sobie zdarzeń można się łatwo domyślić. Zasada o nazwie „3xP” specjalnie dedykowana tej książce brzmi następująco: PRZYJECHAŁ – PRZESTRASZYŁ SIĘ – POLEGŁ/lub/PRZETRWAŁ.

Z pewnością nie należę do grona czytelników, którzy doszukują się w tej książce ukrytych prawd o człowieku, ponadczasowego przesłania etc. Świetnie wykreowani bohaterowie?? Ha ha ha!
Natomiast polecam zrobić jedno - wygooglować sobie „Spitsbergen” przed, w trakcie lub po lekturze - jak kto woli – i odciążyć nieco wyobraźnię, napawać się choćby powabem zorzy polarnej. Paver czerpie ze wspaniałości krajobrazu, monumentalnej siły natury, kreując ją na jednego z bezwzględnych, niewybaczających słabości żywym istotom bohaterów.

Jako że narratorem jest jeden z uczestników (Jack), forma książki przybiera taki, a nie inny styl i dzięki temu autorka może przysłonić wszelkie niedociągnięcia, przeskoki w czasie, zdawkowość informacji czy braki w deskrypcji. Według mnie książka sprawia wrażenie napisanej na kolanie, jakby Paver niewystarczająco się do niej przyłożyła. Oczywiście z drugiej strony ktoś powie, że relacje uczestnika, które automatycznie stają się naszą relacją, są jak najbardziej wiarygodne i logiczne, gdyż przekazuje nam to, co sam rzeczywiście mógł zarejestrować wzrokiem, słuchem czy dotykiem, i to prawda - tak jest. Jednak nie mogę pozbyć się wrażenia, że „Cienie w mroku” powinny stanowić nieco bardziej szczegółową, dopracowaną i z większą ilością opisów pozycję.

Niewątpliwą zaletą książki (prócz objętości i lekkości) jest kontrast ukazany między pierwszymi wpisami Jacka, tymi po kilku tygodniach, aż do tych z końca roku. Zmiana słownictwa, akcentów: od zamartwiania się o pisklęta i zachwytu nad fokami, po czarne myśli i nazywanie rzeczy po imieniu. Przytoczę teraz cytat z fazy przejściowej owego stadium, z października: „Zaraz po świcie zapada zmierzch. […] Nasz obóz to wyspa zawieszona w pustce wypełnionej szarością. Jedynym kolorem jest kolor szary. I wszędzie panuje cisza.”

Jeśli chodzi o konstrukcję książki, Paver kładzie główny akcent na CZYNNOŚCI swoich bohaterów – przede wszystkim Jacka. Niezliczona liczba czasowników znajdujących się zazwyczaj w bliskim sąsiedztwie, w przeważnie bardzo krótkich zdaniach, ma kreować jedno – DYNAMIKĘ. A jej styl można określić mianem easy-to-read. Autorka idzie zatem w tempo, a nie w dystans. Tempo rzeczywiście jest - podczas gdy w innych książkach byłbyś, czytelniku, gdzieś w połowie, tutaj w tym czasie już przewracasz strony posłowia od autorki.

W „Cieniach w mroku” znajdą się zarówno myśli „błyskotliwe”: „Tu, na północy, człowiek zaczyna sobie uświadamiać sprawy, których w ogóle nie dostrzega na południu”, jak i, dla przeciwwagi, te niego ciekawsze: „tu, daleko na Północy, wszystko, co martwe trwa latami”.

Mała dygresja. Jak można kogoś niewystarczająco przekonać, że nie jest w porządku, skoro pisze się właśnie, że jest w porządku? I skąd ta druga osoba może na podstawie takiej pisemnej wiadomości to wywnioskować? Śmieszne to i tyle. Byle coś było – czytelnik i tak nie zauważy, bo w tym czasie ma się przecież bać! Kolejny argument za tym, że pani Paver jest osobą leniwą i nie chciało jej się wymyślić czegoś bardziej satysfakcjonującego.

Zauważyłem, że Paver zastosowała w swoim dziele kilka utartych, wyeksploatowanych motywów: 1. majestat i urok natury (wyspa na Morzu Arktycznym, noc polarna itp.); 2. odwieczny strach człowieka przed ciemnością; 3. człowiek i pies (tak, będą husky!) jako najlepsi kompani, na dobre i na złe. Środki te same w sobie wykonują za autorkę dużą część roboty, ciągnąc niejako „Cienie w mroku” do przodu. Codzienna rutyna (tam na miejscu), zimno, ciemności oraz subtelna groza. To zapewne miało wyniszczyć zarówno bohaterów, jak i samego czytelnika.

DIY. Znacie ten skrót? Oznacza „DO IT YOURSELF”, czyli zrób to sam. Do tego terminu nawiązuje m.in. wydawca książki, stwierdzając, że „Cienie w mroku” to „oddziałująca na wyobraźnię historia paraliżującego strachu przed ciemnością”. Tak samo zresztą, jak autorka, która w swoim dziele dużo pracy pozostawia naszej wyobraźni; to my sami mamy uzupełnić sobie wszelkie braki w opisie, dodać ewentualnej straszności tam, gdzie tego potrzeba. To czytelnik ma sam sobie odpowiedzieć na pytanie, czego się boi, bo przecież, jak sama Paver sugeruje, nie chodzi o ciemność samą w sobie, tylko o to, co może z niej wyjść. Niestety, w związku z tym, tworzy się w człowieku wrażenie płytkości tej książki, jej „popowy” charakter. Na szczęście dzięki przystępnemu językowi (easy-to-read) oraz niedużej objętości, nie można mówić o straconym czasie czy żalu, że w ogóle się po nią sięgnęło, gdyż historia ta da się poznać w jeden dzień.

„Cienie w mroku” to taki u(twór) z gatunku tych, które wchodzą lewym uchem, a wychodzą prawym. Dodam tylko, że fabuła jest tu tak skomplikowana jak konstrukcja pantofelka z lekcji biologii. Czy zatem książka jest „dobra”, satysfakcjonująca? Hm, gdyby taka była, nie miałbym teraz tych wątpliwości. Z drugiej strony powiedzieć, że „przeciętna” to jednak lekka przesada, bo przecież wyobraźnia każdego z nas jest uczulona na nieodgadnioną, głuchą ciemność. Stąd też, gdy narasta, osacza nas – zaczynamy „wariować”. Paver wiedziała o tym doskonale.

Ocena: 5,5/10


Okładka: http://www.empik.com/cienie-w-mroku-paver-michelle,p1076017253,ebooki-i-mp3-p

6 komentarzy:

  1. Książka taka przeciętna, a recenzja bardzo szczegółowa i dokładna. Paver nie zasłużyła na taki tekst, a ja tej książki nie wezmę do ręki, bo mam wiele ciekawych pozycji na półce.

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda, że książka jest tak słaba, z początku wydawała się być interesująca. Po twojej recenzji wiem jednak, że po nią nie sięgnę. Pozdrawiam, Damian z Extinct Dreams

    OdpowiedzUsuń
  3. To zagęszczenie czasowników przypomniało mi Słońce też wschodzi Hemingwaya, tylko tam działo się niewiele. Ten kontrast bardzo utrudniał lekturę.

    OdpowiedzUsuń
  4. zgadzam się z powyższymi <3 z pełną sympatia wolę czytać Twoje recenzje niż niektóre z tych tytułów. Bardzo, bardzo fajny blog!!! CAŁOŚCIOWO!! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Wielką miłośniczką horrorów nie jestem (choć właśnie zabieram się za pisanie o "Egzorcyście") i jakoś tak nie czuję się przekonana do lektury książki recenzowanej przez Ciebie. Lubię dynamiczne książki, nie zawsze potrzebuję takich, które zostają we mnie na dłużej, więc może i wciągnęłabym się w lekturę, ale na razie jej nie planuję. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja chętnie sięgnęłabym po tę książkę. Tematykę polarną i jej podobną uwielbiam, a horroru osadzonego w tych realiach chyba jeszcze nie miałam okazji czytać. Poza tym każdy chyba potrzebuję czasem latwiejszej lektury. Ja w każdym razie zapisuję sobie tytuł. :)

    OdpowiedzUsuń