18 czerwca 2017

Małpie rozumy / Pierre Boulle „Planeta małp”

Tłumaczenie: Krzysztof i Krystyna Pruscy


„Ciągle zapominam, że masz małpi rozum.”

Powieść science fiction francuskiego autora z 1963 roku. Akcja utworu rozgrywa się w 2500 roku w fikcyjnym układzie Betelgezy, gdzie grupa przyjaciół dociera na planetę bliźniaczo podobną do Ziemi.


Co by było, gdybyś znalazł się na miejscu małpy?





Książka napisana w starym stylu. Na początku narracja sprawozdawcza (pierwszoosobowa przeplatana z trzecioosobową) skojarzyła mi się najbardziej z J.A. Zajdlem ze względu na wyprawy kosmiczne, opisy o naukowym charakterze, a potem, im dalej w głąb, tym bardziej przypominała mi ojca fantastyki – Wellsa. Myślę, że najbardziej podobna do „Wyspy doktora Moreau”. Charakterystyczne jest to, że narrator jawi się przede wszystkim jako obserwator, przejawia typową dla siebie ciekawość, która udziela się czytelnikowi, tak jak u Wellsa, i fabuła rozwija się w czasie rzeczywistym, tj. odkrycia głównego bohatera są także naszymi odkryciami: to, co zaskakuje narratora, w tym samym momencie zaskakuje też nas. To jest właśnie to, co lubię; mamy wrażenie, że akcja dzieje się tu i teraz.

Pierwsze wrażenie jest następujące: autor chyba nie lubi ludzi, może nie lubi samego siebie. Potem pojawiły się u mnie wątpliwości, jednak były one tymczasowe; następnie utwierdziłem się tylko w krytycznym stosunku do gatunku ludzkiego, który Boulle prezentuje przy użyciu tej konkretnej pozycji. Jeśli chodzi o sposób pisania, myślę, że Francuz wypada nieco lepiej niż np. John Wyndham. Styl jest bardziej rozbudowany, plastyczny. Wracając do treści, mamy tu sceny brutalne, laboratoria, eksperymenty, kwestię wyższości ras – może Boulle wcale nie zamieszał w TEORII DARWINA, a tylko pokazał jej dalszą część; to, co nas czeka, kolejny etap. Realnie rzecz ujmując, kolejność darwinowska została zachowana, jednak pisarz nie poprzestał tylko na tym, gdyż wymyślił sobie pewne przesilenie tejże koncepcji.

Spodobało mi się metodologiczne podłoże, na którym autor zdecydował się oprzeć; na szczęście nie jest to żadne wróżenie z fusów, tylko czerpanie z dorobku nauki. Chociaż najpierw Boulle wywraca do góry nogami teorię ewolucji Darwina, ale też mocno stoi w dorobku nie tylko ewolucjonizmu, ale także psychologii: procesy poznawcze z naciskiem na zdolność jednostek do uczenia się, warunkowanie ich zachowań, i tu kłania się za to dorobek badań Pawłowa nad warunkowaniem.

Boulle, podobnie jak Wells i Wyndham, nie stroni od pesymizmu. „Planeta małp” nie jest studnią optymizmu, jakkolwiek by na nią patrzeć, wszelkie zaś fasady nadziei i pomyślności zarówno głównego bohatera, jak i losów człowieka, można traktować tylko w charakterze krótkich, ulotnych przebłysków. Dobitnym przykładem jest przedostatni rozdział, gdzie autor nie ma dla czytelnika żadnych skrupułów, a jedno krótkie zdanie zamykające tenże rozdział nie pozostawia cienia wątpliwości.

Mimo krótkiej objętości, która daje małe szanse na znudzenie się czytaniem, mimo podzielenia książki na wiele rozdziałów, Boulle i tak serwuje nam kilka niespodziewanych zwrotów akcji, które z całą pewnością nie dadzą nam powodów do ziewania czy też odkładania książki na później. Bardzo przyjemnie prezentuje się pierwszy kontakt czytelnika z tajemniczą planetą – sceny zmieniają się szybko, a poza tym zaskakują aż do samego finału. Najsłabszy moment książki? „Kiedy dostała kilka solidnych klapsów w delikatną pupkę, uspokoiła się wreszcie.”


Gdyby „Planeta małp” powstała jakieś 50 lat wcześniej, wtedy śmiało można by mówić o dziele wybitnym, skutecznie konkurującym z dorobkiem Wellsa, a tak  mamy do czynienia z książką bardzo dobrą, a nawet świetną i nie mam wątpliwości, że warto ją znać.

Momentami okrutna, momentami potrafi, nas – ludzi, rozbawić. Pewne sceny, poddane wizualizacji, powinny zrobić na nas spore wrażenie. Klisze ujrzane oczami wyobraźni zapadają w pamięć. Możemy podejść do „Planety małp” czysto rozrywkowo albo zastanowić się nad tym, co podsuwa nam Boulle. Pozycja godna uwagi, godna polecenia. Bo „są rzeczy na niebie i planetach, o których się nie śniło ziemskim filozofom…”

Ocena: 8/10

5 komentarzy:

  1. O, nie znałam tej książki, kojarzyłam tylko film, ale go nie widziałam. Muszę przyznać, że mnie zachęciłeś - nie sięgnę może po książkę w bliskiej przyszłości, ale zapisałam sobie tytuł, aby o nim pamiętać. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, lektura krótka, lecz treściwa :) Ja również nie oglądałem żadnej z adaptacji ani kontynuacji. Widziałem jedynie urywki w tv, nie poświęcając im jednak większej uwagi. Wystarcza mi to, o czym przeczytałem i poniekąd sobie wyobraziłem, dzięki Boulle'owi. A muszę przyznać, że na początku wcale nie podchodziłem do lektury entuzjastycznie; temat małp wydawał mi się niezbyt pociągający.

    OdpowiedzUsuń
  3. Teraz sobie uświadomiłam, że książki jeszcze nie czytałam, a przecież zdecydowanie to moje klimaty, koniecznie muszę to nadrobić. :)
    Bookendorfina

    OdpowiedzUsuń
  4. To zdecydowanie dobry pomysł! Książkę przeczytasz bardzo szybko, a poza tym, jestem pewien, że przysporzy Ci sporo satysfakcji :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wydaje mi sie, ze chyba był taki film ale nie jestem pewna. W każdym bądź razie nie lubię tego typu książek wiec nie przeczytam. Ale fajny post i blog również. Pozdrawiam, zostaje na dłużej i zapraszam do siebie:
    http://gosiaandbook.blogspot.com/2017/06/wywiad-z-mrswierzbicka.html

    OdpowiedzUsuń