3 kwietnia 2017

Tajemnicza islandzka prowincja i trup / Yrsa Sigurdardóttir "Weź moją duszę"











Yrsa 
Thora
w akcji















Zaczynamy lekturę, gdy główna bohaterka – prawniczka Thora staje przed nie lada zadaniem rozwiązania „pocztowej” zagwozdki. Zaraz potem dzwoni do niej były klient - Jonas, ekscentryczny właściciel luksusowego hotelu spa. Twierdzi, że miejsce na którym się pobudował jest nawiedzone przez duchy, a to w oczywisty sposób uderza w jego interesy, zniechęcając do miejsca klientów, jak i samych pracowników ośrodka. W międzyczasie dochodzi do brutalnego morderstwa, a dowody każą upatrywać właśnie w kliencie Thory – Jonasie, głównego podejrzanego. 

„Weź moją duszę” to druga część cyklu o prawniczce Thorze, której przychodzi rozwiązywać nietypowe i zawiłe zagadki kryminalne. To flagowy „produkt” najlepszej islandzkiej autorki. Zapewniam, że można zacząć lekturę od tej książki, nie przeszkadza to w niczym.


Powieść wciąga od pierwszych zdań, za sprawą świetnego prologu, w którym poznajemy pewną małą dziewczynkę. Już na dzień dobry, Yrsa daje nam próbkę swoich możliwości – udowadniając opanowanie sztuki doboru odpowiednich słów do wywarcia na czytelniku zamierzonego wrażenia.
Podoba mi się warsztat pisarski autorki, imponująco buduje zdania, często bardzo rozbudowane. Jest świetną narratorką. Umiejętnie, z dużym wyczuciem i lekkością, kreśli wielowątkową fabułę. Wydaje się być osobą metodyczną, nie pozostawia miejsca przypadkowi, wszystko w książce jest od początku zaplanowane, a Islandka, niczym wytrawny cyrkowiec, żongluje wątkami w książce.

Tragiczna i ponura historii sprzed lat owiana tajemnicą, która mocno determinuje współczesną rzeczywistość. Stąd też moje skojarzenia z „Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet”. Świetna, niepozwalająca o sobie zapomnieć jeszcze długo po lekturze, tragiczna historia rodziny byłych właścicieli ziemi, w której powstał pensjonat. Wyblakłe zdjęcia w starych skrzyniach, rodzinne tabu, niemal każdy ma coś do ukrycia: grzechy swoje i swoich bliskich. Wątki z przeszłości i teraźniejszości płynnie się przeplatają.

Wielu podejrzanych, z których każdy ma motyw i okazję do popełnienia zbrodni, ponieważ autorka robi wszystko, aby utrudnić wytypowanie mordercy i przeciąga zabawę z książką do samego końca. Zresztą bohaterowie sami proszą się o podejrzewanie ich – Yrsa kreśli nam obraz butnych, nieufnych i opryskliwych Islandczyków.

Czy naprawdę siły paranormalne odgrywają w powieści znaczącą role? Tego do końca nie wiemy, tak samo jak tego, czy mamy do czynienia tylko z „czystym” kryminałem, czy może z czymś więcej. Jedno jest pewne, realny czy wymyślony, bardzo dobrze działa na nastrój oraz całą tajemniczą otoczkę książki.
Pięknie zbudowany klimat powieści, wypełniający każdą wolną przestrzeń tej historii. Mroczny, ciężki, przygnębiający. Tajemnicza islandzka prowincja osnuta mgłą, zabobonami i niechęcią do obcych.
Znakomita wielowarstwowa fabuła, umiejętne wyważenie wątków: kryminalnego jak i społeczno-obyczajowych. Świetnie przedstawiona Islandia – piękna, dziewicza, a zarazem mroczna i dołująca.

Uwagi:
a) Mapa potrzebna od zaraz! Niezbędna żeby poukładać sobie w głowie wszystkie elementy lokalizacji, np. tunelu, który odgrywał kluczowa rolę, w ogóle nie potrafiłem zobrazować go sobie w przestrzeni względem innych obiektów.
b) Tytuł wzięty z powietrza, w ogóle mi tu nie pasuje… ale co tam tytuł, ot kaprys autorki.
c) Momentami pomocnik Thory irytuje i nuży, pozbawiony własnego zdania, chodzi za prawniczką jak pies i tylko przytakuje. Na szczęście czasem potrafi wybudzić się z letargu i wtedy wszystko wraca do normy.


„Weź moją duszę” to moje pierwsze spotkanie z twórczością Yrsy Sigurdardóttir. Spotkanie niezwykle udane, które rozbudziło we mnie chęć przeczytania kolejnych jej powieści. 
Książka ta bez wątpienia gra w pierwszej lidze. intryguje, skłania do zadumy, ale nierzadko też bawi. Przemyślany, soczysty, wciągający kryminał. 100% koncentratu, bez rozcieńczaczy. Zostaje w głowie na długo po zakończeniu lektury.
Uważam, że po przeczytaniu tej książki, autorka zasługuje, aby pofatygować się i nauczyć jej nazwiska, a epitety na okładce odnośnie powieści, wcale nie są nadużyciem.


Ocena: 8/10

5 komentarzy:

  1. Tytuł kuszący, ale tematycznie powieść nie w moim guście :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Powiedz mi, co lubisz to może będę mógł polecić Ci coś tej samej autorki. Yrsa umieszcza akcję swoich książek w różnorodnych miejscach, np. na statku, albo poza samą Islandią - na Grenlandii

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaintrygowałeś mnie! Blog ciekawy, choć mroczna strona trochę przeraża.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję, rozkręcam się powoli. Co miałaś na myśli pisząc "mroczna strona"? :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie czytałam jeszcze Yrsy, ale wiele słyszałam. Im więcej będę czytać takich wpisów tym gorzej dla mojego czasu, bo stos książek do przeczytania mi będzie rósł :D

    OdpowiedzUsuń